Węzeł gordyjski

2018-03-04 08:21

                                                  

Polityka historyczna - umiejętne połączenie pamięci z niepamięcią.

 

Anna Maria Anders – sekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, pełnomocnik Rządu ds. dialogu międzynarodowego, córka generała Władysława Andersa i Iryny Jarosewycz, jakiś czas temu wypowiedziała się na temat tzw. "ludobójstwa":

We współczesnej Ukrainie społeczeństwo, zwłaszcza młodzi ludzie, wciąż nie wiedzą, na czym polegała tragedia polskich mieszkańców Wołynia i Galicji Południowo-Wschodniej, którzy masowo ginęli nie tylko z rąk OUN-UPA, ale również swoich ukraińskich sąsiadów. - Myślę, że to dobrze, że wreszcie powiedzieliśmy, że to było ludobójstwo.

 

No cóż, prawda – to jedno, a nasze wyobrażenia o prawdzie – to zupełnie co innego. Nie będziemy tu pisać o setkach fałszerstw, które popełniono, żeby ukształtować w polskiej świadomości fałszywy obraz wydarzeń. O dziesiątkach fałszywych zdjęć, o fałszywych „wspomnieniach”, o przeinaczaniu treści źródeł, o działalności Edwarda Prusa, Aleksandra Kormana, Tadeusza Zaleskiego „Isakowicza” oraz innych „historyków”. To wszystko jest tematem na dziesięciotomową monografię, a nie na krótki artykuł. Tutaj chcemy tylko zapytać, dlaczego Anna Maria Anders musi być w swych wypowiedziach tak bardzo „antybanderowska”?

Może nawet sama pani minister nie wie, czym naprawdę była ukraińsko-polska tragedia z lat 1918-1947?   A może dobrze wie, lecz nie może o tym mówić? Może musi być bardziej katolicka od papieża i bardziej „antybanderowska” od przeciętnego Polaka?

Rodzina pani Anny Marii Anders jest wyrazistym symbolem tej  tragedii. Najpierw, w roku 1918 i przez caly okres polskiej okupacji - tragedii ukraińskiej, a dopiero później - podczas II wojny swiatowej, również tragedii polskiej. Historia tej rodziny, jak mało której, pokazuje czym naprawdę był ten konflikt. Pokazuje, jak mocno zafałszowane jest wyobrażenie o rzeczywistości tamtych lat w polskim społeczeństwie.

 

Dziadek i babcia Anny Anders

Mykoła Jarosewycz - duchowny  greckokatolicki, przez kilka lat służył jako kapelan ukraińskich żołnierzy w armii austriackiej. W przeddzień upadku Austro-Węgier i proklamowania Zachodnio-Ukraińskiej Republiki Ludowej rodzina Jarosewyczów  powróciła do rodzinnego Przykarpacia, gdzie o. Mykoła był kapelanem Legionu Ukraińskich Strzelców Siczowych w Kolomyji, a później   ponownie proboszczem w wioskach w  Bryń  i Sapogów  kolo Halicza.

Ołena z Nyżankiwskich pochodząca z wielce zasłużonego dla Ukrainy rodu,  jaki wydal na świat wielu wybitnych kompozytorów i znanych duchownych, rodzona siostry wybitnego ukraińskiego dyrygenta, kompozytora i działacza społeczno-politycznego Ostapa Nyżankiwskiego.

 

Ojciec Ostap Nyzhankivskych z żoną Haliną, najstarszy syn Nestor (po lewej) i młodszy Bohdan. Zdjęcie zrobione podczas pierwszej wojny światowej. Obaj synowie ubrani są w mundury Strzelców Siczowych (legion ukraiński w  armii austriackiej). Strzelcem Siczowym byl rowniez  trzeci syn Ostapa, Stepan.  Sam Ostap Nizhankivsky w 1914 r. złożył przysięgę     ukraińskiego żołnierza w 1914 roku, w Stryju.

Brata Ołeny - babci Anny Marii  Anders  - Ostapa Nyżankiwskiego, grekokatolickiego duchownego, ukraińskiego kompozytora, Polacy zamordowali już w roku 1919. Mało tego, że zamordowali, to jeszcze rozkradli dorobek życia całej rodziny Nyżankiwskich.

 

Osipa Bobykiewycz (rodzona siostra babci Anny Anders) tak wspominała tamte wydarzenia:

...ledwie go rozstrzelali, natychmiast kilkadziesiąt furmanek z żołnierzami zajechało przed dom w Zawadowie. Gospodarstwo było wielkie, było co brać. Zabrali całą trzodę chlewną, bydło, kury, zboże - do ostatniego źdźbła słomy. Zabrali wszystkie wozy, dorożkę, wszelki sprzęt gospodarczy. Zabrali fortepian, meble, pościel i nawet bieliznę. Nuty porozrzucali i zadeptali...

 

 

Matka Anny Anders była w młodości aktywną płastunką (Płast – nacjonalistyczne harcerstwo ukraińskie). Płast był organizacją, którą polskie władze uważały za antypolską, i która została zdelegalizowana w Galicji w roku 1930, a na Wołyniu już w roku 1928. Ciocia Anny - Tetiana (rodzona siostra mamy) też należała do Płasta i aktywnie się tam udzielała. W Płaście gromadziły się ukraińskie dzieci, żeby uczyć się historii Ukrainy i ukraińskiego języka, a także pielęgnować ukraińskie tradycje i ukraińską kulturę -czyli robić to, czego polska władza okupacyjna zabraniała.

Iryna Jarosewycz czyli Renata Bogdańska, później Irena Anders. Słowik II Korpusu. 

Mama Anny Marii Anders. Ukrainka z nacjonalistycznej rodziny. 

W młodości ukraińska nacjonalistka, później zasłużona działaczka polonijna i niepodległościowa.

 

Wujek Anny Anders – Anatol, rodzony brat mamy - był płastunem nie tylko we wczesnej młodości, ale również w dorosłym życiu, także wtedy, kiedy organizacja była już w Polsce zdelegalizowana, a przynależność do niej karana więzieniem. Anatol Jarosewycz działał w płastowym kureniu "Czarnomorcy" - najważniejszym z płastowych kureni w Ukrainie. Ten kureń był mocno powiązany z OUN - podczas wojny 19 chłopców z tego kurenia zginęło walcząc w UPA, wielu innych wstąpiło do Dywizji „Hałyczyna”.

Pierwszy z lewej w drugim szeregu najbliższy wuj Anny Marii Anders, brat matki –Anatol.

W pierwszym szeregu pośrodku Roman Szuchewycz

 

Kureń „Czarnomorcy”, po delegalizacji Płastu, przeszedł do głębokiej konspiracji i działał nadal. W tym kureniu Anatol zaprzyjaźnił się z Romanem Szuchewyczem, a przez niego zaprzyjaźnił się ze Stepanem Banderą. Anatol Jarosewycz brał czynny udział w agitacji nacjonalistycznej na Wołyniu, zachowały się sprawozdania z zebrań, w których o tym mowa - wraz z notatką, że Jarosewycz w nich uczestniczył wraz z Romanem Szuchewyczem. Wuj Anny Anders był ukraińskim patriotą, czyli nacjonalistą, a jego działalność wymierzona była przeciwko polskiej okupacji Ukrainy.

Klepsydra z informacją o pogrzebie Anatola Nyżankiwskiego. 
Ukazała się w gazecie ukraińskiej diaspory w Stanach Zjednoczonych - "Swoboda".
Wśród osób z rodziny, których smutek po śmierci Anatola podkreślono w ogłoszeniu, 
wymieniono Irenę i Annę Anders.
 

 

Trzej synowie zamordowanego przez Polaków wujka - Ostapa - Nestor Stepan i Bohdan - walczyli w szeregach Ukraińskiej Armii Halickiej. Jeden z tych braci - wujek pani Anny - Stepan był uczestnikiem pierwszego kongresu OUN podczas którego wygłosił odczyt p.t. "Державний устрій Української національної держави" (Ustrój Ukraińskiego Państwa Narodowego).

Po kongresie został wybrany na członka Sądu Głównego OUN, a także był redaktorem naczelnym prasowewgo organu OUN  "Rozdbudowa Nacji", a  w kwietniu 1931 roku został mianowany krajowym prowydnikiem OUN na zachodnich ziemiach ukraińskich, ale wkrótce zmarł w wyniku ciężkiej choroby w mieście Stryj.

 

 

 

 

 

Inny wujek pani Anny - Omelian (syn brata babci - Piotra Nyżankiwskiego) - był autorem muzyki do hymnu OUN : " Зродились ми великої години". Pieśń „Czerwona Kalina”, uznawana za hymn UPA, to stara pieśń strzelców siczowych. Hymn OUN to inna pieśń – skomponowana właśnie przez wuja Anny Marii Anders. Chętni mogą posłuchać.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Nieco uwspółcześnione, piękne wykonanie Hymnu OUN.

Utwór ten został skomponowany przez wuja Anny Marii Anders.

 

 

Władysław Anders, ojciec Anny Marii, był gorącym zwolennikiem sojuszu polsko-ukraińskiego. Żołnierzy dywizji „Galicja” uratował od śmierci, argumentując wobec aliantów, że „dywizjoniści” jako polscy obywatele nie mogą być wydani w ręce sowietów. Ich dowódcę Pawło Szandruka odznaczył w 1965 roku Krzyżem Virtuti Militari. 

 

O odznaczeniu Szandruka, Jerzy Giedroyć pisał tak:

Szandruk jest w nędzy i bardzo stary. Myślę, że wzięcie go w obronę przez Polaków jest nie tylko obowiązkiem, ale to może mieć duży rezonans wśród Ukraińców i naprawi tę londyńską głupotę.

 

Byc może nikt z rodziny pani Annie o tym wszystkim nie opowiadał, być może nie chce pamiętać, a być może pamięta, ale nie może...

Jakby nie było - wielka szkoda, gdyby pamiętała i zechciała podzielić się z Polakami prawdziwą historią swojej rodziny, mogłaby choć troszkę otworzyć im oczy...

 

Ot tak... Właśnie tak zagmatwana jest ta nasza ukraińsko-polska historia ... Właśnie tak skomplikowane są polsko-ukraińskie sprawy. Dla pani Anny Anders OUN i UPA to terroryści i "ludobójcy". 

Dla jej ojca to byli sojusznicy w walce ze wspólnym wrogiem, a dla jej ukraińskich krewnych to bohaterowie...

  

     

P.S.

Wszystkich zainteresowanych zglebieniem wiedzy o rodzinie Nyzankiwskich,

polecamy odwiedzenie tego muzeum w Stryju:

МУЗЕЙ РОДИНИ НИЖАНКІВСЬКИХ

Львівська область 
м. Стрий 
вул. Валова, 11 

Тел.: +38 (063) 193-41-78

https://www.karpaty.info/ua/uk/lv/st/stryj/museums/music/

                                                                                         

                                                                                                                             Dobrodziej